wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 466), 2012-12-21
Parowóz wyjechał z Piaseczna
PIASECZNO W ubiegły piątek miasto opuścił największy symbol kolejki wąskotorowej
– zabytkowy parowóz Px48, który był tu od 1997 roku. Prokuratura uznała, że parowóz jest własnością spadkobierców Jerzego Chmielewskiego, zmarłego dwa lata temu prezesa Piaseczyńskiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej
Spór o parowóz, który zresztą od dwóch lat jest zepsuty, rozgorzał jesienią ubiegłego roku. To właśnie wtedy lokomotywę za pośrednictwem jednego z portali aukcyjnych, próbowali sprzedać spadkobiercy zmarłego na początku lutego 2011 roku prezesa Piaseczyńskiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej, Jerzego Chmielewskiego. Obecny prezes towarzystwa Jerzy Walasek od początku stał na stanowisku, że spadkobiercy nie mają do tego prawa, ponieważ Jerzy Chmielewski był tylko współwłaścicielem parowozu. Koniec końców parowóz został zabezpieczony, a sprawą zajęła się prokuratura, która poprosiła skonfliktowane strony o przedstawienie będących w ich posiadaniu dokumentów.
Werdykt na niekorzyść
towarzystwa
- Na początku grudnia dotarło do nas postanowienie prokuratury rejonowej, nakazujące wydanie parowozu córce Jerzego Chmielewskiego – mówi Jerzy Walasek. W piątek, 14 grudnia parowóz został załadowany na ogromną lawetę i wywieziony z miasta. - Tak zakończyła się era parowozowa na Mazowszu – dodaje, smutno kiwając głową Walasek. - Wcześniej parowóz przestał jeździć w Sochaczewie, nasz był ostatni.
Px48 został wyprodukowany w fabryce Fablok Chrzanów w 1949 roku. Ma moc 180 KM, zabiera około 4 ton węgla i rozpędza się do 35 km/h. Od dwóch lat parowóz był unieruchomiony z powodu pękniętego walczaka. Koszt naprawy, do której nikt się jednak nie kwapił, oszacowano na około 200 tys. zł. Teraz Px48 został wystawiony na sprzedaż za 290 tys. zł. W internetowym ogłoszeniu znalazł się m.in. zapis: „parowóz (...) oczekuje na nowego właściciela, który się nim godnie zaopiekuje”.
Złożyli zawiadomienie
do prokuratury
Jerzy Walasek nie wie, czy parowóz jeszcze kiedyś wróci do Piaseczna, nie składa jednak broni.
- W połowie września poinformowaliśmy prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa – mówi.
- Podejrzewamy, że w umowie między Jerzym Chmielewskim, a towarzystwem, w której w zamian za pewną wpłatę parowóz zostaje mu przekazany, są nieprawidłowości. W dalszym ciągu uważam, że jesteśmy współwłaścicielami tego parowozu. Niestety, prokuratura nie zajęła się chyba jeszcze tą sprawą...
Gmina kupi nowy parowóz?
- Parowóz to symbol miasta. Będziemy brali pod uwagę jego kupno. Nie wyobrażam sobie, aby kolejka funkcjonowała bez niego – mówił rok temu burmistrz Piaseczna, Zdzisław Lis. Jednocześnie uważał, że zaproponowana przez sprzedających cena lokomotywy została znacznie zawyżona. Dziś kupno i naprawa parowozu kosztowałyby w sumie prawie 0,5 mln zł. Jak twierdzi Jerzy Walasek, podobny, sprawny parowóz można kupić u naszych zachodnich sąsiadów, jednak w Niemczech ich ceny zaczynają się od około 600 tys. zł. Pytanie tylko, kto sfinansowałby zakup, biorąc pod uwagę, że towarzystwa na niego nie stać.
Może mogłaby to zrobić gmina, która od jakiegoś czasu wspólnie z czterema innymi samorządami stara się o przejęcie majątku kolejki wąskotorowej od PKP S.A. Mimo, że podpisano już w tej sprawie międzygminne porozumienie, samorządy podjęły stosowne uchwały i został przygotowany projekt aktu notarialnego, ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, bo PKP zwleka z odpowiedzią. - Kiedy nasza gmina stanie się współwłaścicielem majątku weźmiemy pod uwagę pozyskanie parowozu – informuje Łukasz Wyleziński z gminnego biura promocji. – Kolejka to nasz skarb i symbol Piaseczna – dodaje burmistrz Zdzisław Lis. - Dziś nie jesteśmy stroną w procesie odzyskiwania parowozu. Rozmawiałem z właścicielką i prosiłem ją aby pozostawiła parowóz w Piasecznie do momentu rozstrzygnięcia decyzji PKP, wtedy rozpoczęlibyśmy negocjacje w sprawie jego pozostania. Niestety spadkobierczyni na tę chwilę wybrała inne rozwiązanie.
Tomasz Wojciuk