wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 468), 2013-01-18
Kolejny udany finał
PIASECZNO W niedzielę, 13 stycznia w całej Polsce po raz XXI zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Tym razem akcja kierowana przez Jerzego Owsiaka zbierała pieniądze nie tylko dla najmłodszych, ale również dla seniorów, zwracając przy tym uwagę na niewystarczającą jakość opieki geriatrycznej w naszym kraju. W świetnym wyniku zbiórki nie przeszkodziły ani mroźna pogoda, ani kryzys, ani niedawna, kontrowersyjna wypowiedź lidera WOŚP o eutanazji. W Piasecznie zabrano łącznie 148 tysięcy, 631 złotych i 5 groszy
Jak zawsze przy okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, piaseczyńscy organizatorzy zadbali o bogaty program artystyczny. Podczas zeszłorocznej edycji finał odbył się w ścisłym centrum miasta, co okazało się być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Zebrano wówczas prawie 160 tysięcy złotych – najwięcej w historii piaseczyńskiego WOŚP. Oczywiste było więc, że tą samą formułę należy kontynuować. Zanim jeszcze zaczęła się na dobre główna część imprezy, w Domu Kultury w Piasecznie obejrzeć można było Szopkę Noworoczną - spektakl dla dzieci przygotowany przez Dziecięcy Zespół Teatralno-Wokalny oraz Przedszkole „Fantazja”, z którego dochód przeznaczony został na rzecz WOŚP.
W tym roku na scenie ustawionej na parkingu miejskim przy ulicy Sierakowskiego zagrało aż sześć różnych zespołów. Zdecydowano się postawić przy tym na ich stylistyczną różnorodność w rodzaju „dla każdego coś miłego”. Imprezę poprowadzili wspólnie Katarzyna Biernadska-Hernik z Centrum Kultury w Piasecznie i DJ Martin Rosa – znany, między innymi, jako pomysłodawca i główny organizator piaseczyńskiego cyklu Housepital. Do godziny 20 wystąpiły: Hollow Quartet (połączenie muzyki folkowej, balladowej, hipisowskiego rocka i brzmień reggae), Jazda na kocie (żywiołowe połączenie punku i metalu), Life Club Band (profesjonalny muzyczny zespół coverowy), Manaus - projekt Chiny (zespół którego w Piasecznie przedstawiać chyba nie trzeba) oraz Cate Likes Candy (zespół rockowy złożony z samych superbohaterów).
Choć zainteresowanie występami było spore, to momentem kulminacyjnym imprezy było tradycyjnie „Światełko do nieba”, na które do centrum miasta ściągnęły prawdziwe tłumy okolicznych mieszkańców. Po obowiązkowym, wspólnym odliczaniu tuż po godzinie 20 obejrzeć można było efektowny pokaz fajerwerków z towarzyszeniem oprawy muzycznej. Następnie, zgodnie z programem imprezy, na scenie pojawił DJ Martin Rosa, który rozpoczął swój występ. Po kilku utworach doszło niestety do nieprzyjemnego incydentu...
- Start mojego występu był o czasie, jednak nie miałem możliwości zaprezentowania ponad połowy swojego seta – wyjaśnia DJ Martin Rosa. - Gwiazda wieczoru robiła podczas mojego grania próby, słyszalne każdemu i akustyk niespodziewanie wyciszył moją muzykę bez najmniejszego problemu, czy przejęcia. Nie obchodził ich line up. Dodatkowo akustyk DAAB’u robił sobie żarty, z których nikt nie miał ubawu i moim zdaniem zachowali się oni jak amatorzy. Myślenie, że jak się coś osiągnęło to można traktować innych jak śmieci jest błędem i mam nadzieję, że brak reakcji ze strony organizatorów już nigdy więcej nie powtórzy się w Piasecznie.
Na domiar złego, po zejściu Martina Rosy ze sceny DAAB kontynuował swoją próbę akustyczną przez... niespełna godzinę (!), co spowodowało, że zmarznięta publiczność stopniowo zaczęła się rozchodzić. Dodatkowo, zespół zażyczył sobie niespodziewanie dodatkowego ogrzewania na scenie, co sprawiło organizatorom imprezy trochę problemów. DAAB w końcu wystąpił, prezentując mieszankę swoich kompozycji („W moim ogrodzie”, „Fala ludzkich serc”) i coverów znanych kompozycji („No woman, no cry” z repertuaru Boba Marleya), ale jakoś trudno mi pisać o ich występie ze szczególnym entuzjazmem – zwłaszcza po tym, co zaprezentowali wcześniej.
- Wydaje mi się, że trudno jest pogodzić występ siedmiu zespołów na tak małej scenie w tak krótkim czasie – mówi Katarzyna Biernadska-Hernik. - W przyszłym roku zaczniemy później i postawimy chyba na dwa zespoły. Jeden zagra przed „Światełkiem do Nieba”, a drugi po nim. Robienie imprezy plenerowej w zimie to coś zupełnie innego niż w lecie.
Jeśli chodzi o samą zbiórkę pieniędzy, to trzeba przyznać, że wolontariusze spisali się naprawdę na medal. Za organizację pracy sztabu piaseczyńskiego WOŚP od lat odpowiedzialni są ci sami ludzie z jego szefową Karoliną Hofman na czele, którzy – jak sami przyznają – rozumieją się już w zasadzie bez słów, a doświadczenie zdobyte podczas minionych akcji procentuje. Zbiórka w Piasecznie odbyła się nad wyraz sprawnie i bez żadnych incydentów, a same pieniądze (choć przecież nie było ich mało) zostały w tym roku policzone rekordowo szybko. Wpływ na końcowy wynik miał sztab założony przez szkołę w Józefosławiu, dzięki któremu do sztabu w Piasecznie trafiło ostatecznie mniej pieniędzy niż w roku ubiegłbym.
Grzegorz Tylec