wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 480), 2013-04-12
Ze schroniska do komórki
PRAŻMÓW Marian Przybylski, 61-letni mieszkaniec gminy Prażmów, od marca jest bezdomny. - Żyję w komórce, jak zwierzę. Nikt nie chce mi pomóc – mówi załamując ręce. - Gmina opłaciła panu Przybylskiemu schronisko dla bezdomnych, które jednak na własne życzenie opuścił – wyjaśnia wójt Prażmowa, Grzegorz Pruszczyk
- 13 lat mieszkałem w baraku przy starej szkole w Nowym Prażmowie – mówi Marian Przybylski. - Wiosną ubiegłego roku za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu trafiłem na 8 miesięcy do więzienia. Zakład karny w Żydkowicach opuściłem 14 grudnia. Wróciłbym do baraku, ale podczas mojej nieobecności został on zabrany. Wójt powiedział, że za wynajęcie barakowozu trzeba było płacić, a gminy na to nie stać. Wcześniej mieszkałem w budynku starej szkoły, który też już przestał istnieć.
Jeszcze w grudniu Marian Przybylski trafił do Ośrodka Readaptacji Społecznej „Dom Patronatu” przy ulicy Siennickiej 48 w Warszawie. Skierowanie do ośrodka otrzymał na wniosek gminy, która opłaciła mu też pobyt. Mimo to, na początku marca, mężczyzna samowolnie opuścił ośrodek i wrócił do Prażmowa.
Czuję się niechciany
Na mieszkanie Marian Przybylski zaadoptował niewielką gospodarczą komórkę z dziurawymi drzwiami. W komórce nie ma żadnych mediów, okna, toalety. Przecieka w niej dach. - Nie ma tam nic, ciągle wieje mi po plecach. Dobrze, że mieszkająca przez podwórko sąsiadka pożyczyła mi koce – opowiada z przejęciem mężczyzna. - Z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej otrzymuję 300 zł miesięcznie. Za to się utrzymuję. Chodzę jak dziad, nie mam się nawet gdzie umyć. Nie mam rodziny więc nie ma mi kto pomóc.
Urzędnicy robią, co mogą
Marian Przybylski jest doskonale znany zarówno urzędnikom GOPS-u, jak i wójtowi Grzegorzowi Pruszczykowi. Kierownik ośrodka pomocy, Joanna Górniak, dziwi się, że mężczyzna na własne życzenie, bez informowania pracowników, opuścił warszawskie schronisko, gdzie miał nie tylko dach nad głową i gorące posiłki, ale także mógł pracować, uczestnicząc w programie wychodzenia z bezdomności. Zasiłek mężczyzna ma otrzymywać do kwietnia. - Kilka dni temu pan Przybylski odebrał skierowanie na roboty publiczne, teraz musi przejść jeszcze badania lekarskie – mówi kierownik ośrodka. Prace interwencyjne (głównie porządkowe), które mają potrwać przez pół roku, finansują urząd gminy oraz urząd pracy. Marian Przybylski będzie zarabiał około 1600 zł brutto. Będzie miał także ubezpieczenie. - W pierwszy i trzeci poniedziałek miesiąca osoby znajdujące się w trudnej sytuacji mogą korzystać z banku żywności, dotyczy to także pana Przybylskiego – dodaje Joanna Górniak.
- Opłaciliśmy pobyt tego mężczyzny w ośrodku, otrzymał z GOPS-u zasiłek, teraz skierowaliśmy go na prace interwencyjne – wylicza wójt Prażmowa, Grzegorz Pruszczyk. - Zrobiliśmy ile mogliśmy, ale ten pan chce, żebyśmy jeszcze, na jego warunkach, zapewnili mu mieszkanie. To przekracza nasze możliwości, tym bardziej, że na lokale socjalne czeka wiele osób. Jeszcze raz powtarzam: pan Przybylski miał dach nad głową, mieszkał w bezpiecznym miejscu, ale lekką ręką z tego zrezygnował. Cały czas może wrócić do schroniska przy ul. Siennickiej, ponieważ gmina do tej pory za nie płaci.
Budynek socjalny
dopiero w planach
Kiedy pod koniec 2007 roku zapytaliśmy o plany budownictwa socjalnego ówczesną wicewójt Prażmowa Małgorzatę Maciejewską-Pietruchę usłyszeliśmy, że gmina ma inne priorytety. Wówczas ważniejsza była budowa szkoły, sali gimnastycznej, urzędu gminy, ośrodka zdrowia. A jak sytuacja wygląda teraz? - W Nowym Prażmowie jest kompleks po starej szkole. Chcielibyśmy w przyszłości zbudować tam budynek socjalny za około 700 tys. zł. Wkrótce zamierzam porozmawiać o tym z radą gminy. Póki co, żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły – mówi Grzegorz Pruszczyk.
Tomasz Wojciuk