wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 534), 2014-06-17
Powrót do urzeckich tradycji
KONSTANCIN-JEZIORNA W niedzielę, 8 czerwca w Gassach i w Nadbrzeżu w gminie Karczew miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Po raz pierwszy od wielu lat Zielone Świątki były obchodzone wspólnie przez prawo- i lewobrzeżnych Łurzycaków. To kolejna inicjatywa Fundacji Szerokie Wody, organizatora m.in. Flis Festiwalu i rzecznej pielgrzymki ze Słomczyna do Płocka
- W maju na Flis Festiwalu gościliśmy zespól Sołtysi z gminy Karczew, który
przypłynął z Nadbrzeża i zrobił furorę wśród publiczności – opowiada Grażyna Leśniak z Fundacji Szerokie Wody, organizatora Flis Festiwalu. - Pośpiewali i zaprosili nas do siebie na
Święto Ludowe – dodaje.
- Panie Łurzycanki potrafią liczyć. Rachowały czas i wyszło im, że szybciej jest z Gassów do Nadbrzeża popłynąć łodziami niż pojechać przez Górę Kalwarię autobusem. Poza tym autobus ubrany w tatarak i brzozowe gałązki nie wyglądałby zbyt ładnie, a wiślane łodzie pasują do strojenia idealnie – żartuje Andrzej Stański z Fundacji Szerokie Wody.
- I tak „urodziła” nam się wyprawa „Zielone Świątki na Wiśle z Łurzycankami”. Powrócimy do tradycji, a może ją nawet trwale odnowimy – dodaje Grażyna Leśniak.
Świąteczny rejs
Obchody rozpoczęły się w samo południe w Gasach. Tradycyjne łodzie ozdobiono tatarakiem, gałązkami brzozy i kwiatami. W rejs popłynęło łącznie sześć dużych łodzi, na które, śpiewając, wsiadło w sumie aż 96 osób, w tym oczywiście ubrane w stroje ludowe panie z zespołów Łurzycanki i Kalwarki oraz zespół Majtki Kapitana. Łodzie wypłynęły jedna za drugą, by na Wiśle ustawić się w szeregu i zaprezentować się publiczności obserwującej paradę z brzegu. Do Nadbrzeża popłynęły dwa wielkie galary krakowskie – „Szwajcarka” i „Solny”, galary ulanowskie: św. Roch i św. Jan Nepomucen, a także baty – „Zygmunt”, „Józefinka” i „Spływamy stąd”. Po kilku kilometrach rejsu, wyprawa dotarła do Nadbrzeża koło Karczewa, gdzie nad Wisłą odbyła się msza polowa. Następnie koncert dały ludowe zespoły Łurzycanki i Kalwarki. Na scenie o możliwościach rozwoju regionu opowiadał Ryszard Machałek, wiceburmistrz Konstancina-Jeziorny. Natomiast ubrany w oryginalny strój wilanowski dr Maurycy Stanaszek, antropolog z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, autor publikacji naukowych na temat zapomnianego nadwiślańskiego regionu Urzecza opowiedział zebranym o tradycji Zielonych Światek. Nie zabrakło również urzeckich przysmaków – siuforek serwowała Fundacja Szerokie Wody. Obchody zakończyły się o godz. 19 – konstancińskich gości pożegnali przedstawiciele karczewskiego samorządu. O bezpieczeństwo uczestników rejsu troszczyli się strażacy z OSP Czernidła oraz ratownicy z górokalwaryjskiej grupy piaseczyńskiego WOPR-u.
Rzeka łączy Łurzecaków
Występy górnokalwaryjskich Kalwarek i podkonstancińskich Łurzycanek w zawiślańskim Nadbrzeżu miały wymiar nie tylko artystyczny, ale też i symboliczny. Pokazały one, że nadwiślańskie Urzecze, którego osią a nie granicą zawsze była Wisła, powoli zaczyna się zrastać. Oczywiście dla utwierdzenia regionalnej tożsamości jest jeszcze wiele do zrobienia po obydwu brzegach rzeki, jakkolwiek „pierwsze lody” we wzajemnym poznaniu zostały przełamane. Od trzech lat podobną rolę edukacyjną pełni Flis Festiwal, który znalazł się wśród projektów do przyszłorocznego budżetu obywatelskiego. Od 23 czerwca do 4 lipca mieszkańcy mogą głosować na projekty, które uzyskają finansowe wsparcie. Dofinansowanie tej niezwykle efektownej i wartościowej imprezy z pewnością pozwoliłoby Flis Festiwalowi nabrać jeszcze większego rozmachu.
Zielone światki nad Wisłą
- Zielone Świątki to przeniesiony z czasów pogańskich do chrześcijaństwa obrzęd oczekiwania nadejścia lata, zaklinania urodzaju i szczęścia dla domostw, gdzie gałązki były symbolem witalności, siły i mocy – mówi dr Maurycy Stanaszek. - Obecnie w kościele katolickim jest to potoczne określenie święta Zesłania Ducha Świętego, znanego w Niemczech pod znamienną nazwą Pfingsten (świątkowy). Co ciekawe tradycja Zielonych Świątek (Pfingstbaumpflanzen) przetrwała we fryzyjskiej Dolnej Saksonii, co zasługuje na szczególną uwagę, zważywszy na fakt północno-zachodniego pochodzenia znacznej części Łurzycoków – dodał naukowiec. Zgodnie z tradycją podczas Zielonych Światek stroi się domostwa. - Na Urzeczu najważniejsza była jednak Wisła, która użyźniała pola, dawała ludziom pracę i możliwość nieskrępowanego podróżowania. Nie dziwi zatem fakt, że znaczna część ludowych obrzędów była związana właśnie z nią. Jak donosiły stare kroniki „promy ozdobione były masztami w gałązki brzeziny obwiniętymi, wstążek mnóstwem ozdobione” - opowiada Maurycy Stanaszek, który dodał, że pogoda podczas obchodów była znakomita, co dobrze wróży na przyszłość, bo stare przysłowie głosi, że: „Jeżeli w Świątki deszcz pada, wielką biedę zapowiada”.
Foto: W ostatnią niedzielę nad Wisłą odbyły się tradycyjne Zielone Świątki, które zorganizowała Fundacja Szerokie Wody (Autor fot. Agnieszka Piotrowska)
Grzegorz Traczyk