wydanie otwockie (nr 569), 2015-03-27
Powiat w chocholim tańcu
POWIAT Sesje rady powiatu grójeckiego są zapewne bardzo pouczające, skoro zaczyna na nie przychodzić młodzież kształcąca się w postawach obywatelskich z miejscowego liceum. Naszym zdaniem jednak nauczyciele powinni zabronić im uczestniczenia w obradach. Z prostej przyczyny – sesje przypominają najgorszy czasy Rzeczpospolitej, gdy powszechnie panowało warcholstwo
Trudno, musiało w końcu paść to określenie. Gdyby ktoś bezstronny przysłuchiwał się wtorkowym obradom, niechybnie doszedłby do wniosku, że w państwie prawa konsekwencją słownych utarczek powinno być kilka procesów o zniesławienie i nie dotrzymanie zobowiązań. Do rękoczynów nie doszło, choć był moment, gdy obecny w sali komendant grójeckiej policji zastanawiał się zapewne, czy to już odpowiedni moment na interwencję. Za inne, mniejszej rangi przewinienia jeszcze się u nas nie karze...
Do sądu z nim
Aby nie być gołosłownym warto przytoczyć „rozmowę” między radnymi Stanisławem Sitarkiem i Dariuszem Piątkowskim: - Przez sześć lat starał się pan okradać gminę – mówił Sitarek. Na to Piątkowski: - Proszę to umieścić w protokole, bo będę dochodzić swych praw...
Gdyby nie strata czasu na „wyznania” o wzajemnej nietolerancji, braku kompetencji lub po prostu zwykłej ludzkiej niechęci do ludzi mających inne zdanie, inne spojrzenie na sprawy – można było wszystkie punkty posiedzenia załatwić w trzy – cztery godziny. Tymczasem jałowe, choć bardzo emocjonalne dyskusje toczyły się godzinami. Tak długo, że gdy doszło do głosowań, właściwie nie wiadomo było, co akurat radni mają uchwalać. Jesteśmy przekonani, że część po prostu automatycznie podnosiła rękę. Jeżeli PiS-owcy głosują za, to my musimy być przeciw i odwrotnie.
Znikające pieniądze
Właściwie przez kilka godzin omawiano sprawę zmian w budżecie na 2015 rok. Chodziło przede wszystkim o zabranie pieniędzy przeznaczonych na budowę drogi: Grójec – Miedzechów i przeznaczenie ich na dofinansowanie przebudowy ulicy Mogielnickiej w Grójcu. W sali pojawiło się społeczeństwo zamieszkujące przy wspomnianej już drodze. Ponieważ zapowiadało się, że ludzie będą siedzieć od rana do późnego popołudnia, a może nawet, przy tym tempie obrad, do nocy – przesunięto ten punkt o kilka pozycji. To był chyba błąd prowadzącego i radnych – można powiedzieć: strzał we własną stopę. Rozpętała się bowiem istna burza z piorunami.
Konsultacje? Po co...
Okazało się, że zmiany w budżecie nie były konsultowane ani z mieszkańcami, a co najgorsze – z komisją transportu rady powiatu. Po prostu tak postanowił zarząd powiatu i basta! Padło wiele słów, często obraźliwych. Argumenty obu stron nie przemawiały do nikogo. Bo jak wytłumaczyć ludziom, którzy czekają na remont drogi od wielu lat, że to, co było zapisane w budżecie, to rzecz ulotna, którą można dowolnie manipulować, po prostu świstek nic nie znaczącego papieru. Opozycja była oczywiście innego zdania i w żaden sposób nie przyjmowała za słuszne argumentów, że przebudowę ul. Mogielnickiej, nota bene drogi powiatowej, a więc leżącej w kompetencjach starostwa, Grójec chce wykonać w 80 proc. własnym sumptem. Tymczasem na drodze do Miedzechowa można w tym roku wykonać chodnik i zobowiązać się do remontu nawierzchni w przyszłym roku.
Zarząd wie najlepiej
Mieszkańcy nie chcieli o takim rozwiązaniu nawet słyszeć, skutecznie podtrzymywani na duchu przez radnego Piątkowskiego. Na niewiele się to zdało. Jak ustalił zarząd powiatu, tak zostało uchwalone. Nie będziemy opisywać, co stało się po tym głosowaniu, a tym bardziej, jak żegnali radnych ludzie wychodzący z sali. Po prostu było to niecenzuralne...
Podobnych spraw było podczas sesji kilka, ale nie wywoływały już takich emocji. Jak choćby przesunięcie w budżecie ponad 200 tys. zł z oświaty na inne bardziej ważne cele. Czy wyjaśnienie dlaczego znów kuleje budowa Centrum Edukacyjno – Muzealnego przy pałacu Pułaskich w Warce. Omawiano też katastrofalną sytuację szpitali.
Leszek Świder