wydanie pruszkowsko-grodziskie (nr 575), 2015-05-15
Linia wysokiego społecznego napięcia
GRODZISK MAZOWIECKI Po Jaktorowie, Żabiej Woli i Radziejowicach przyszedł czas na protest mieszkańców wsi Kłudno Nowe, Kłudno Stare, Kłudzienko, Tłuste i Żuków w sprawie przebiegu linii elektroenergetycznej 400kV z Kozienic do Ołtarzewa. Dyskusja o kontrowersyjnej inwestycji była także tematem ostatniej sesji rady miejskiej w Grodzisku Mazowieckim
Zaplanowany przez Polskie Sieci Energetyczne przebieg dwutorowej linii elektroenergetycznej o mocy 400 kV od dwóch miesięcy elektryzuje mieszkańców gmin Jaktorów, Żabia Wola oraz Radziejowice, narażonych na niekorzystne oddziaływanie inwestycji. Do protestujących dołączyli ludzie we wsiach Kłudno Nowe, Kłudno Stare, Kłudzienko, Tłuste i Żuków. Do rady miejskiej w Grodzisku Mazowieckim wpłynęło oficjalne pismo z podpisami 354 osób. Mieszkańców reprezentuje Mirosław Gajowniczek, radny gminny.
Sygnatariusze petycji podkreślają, że przebieg linii był konsultowany jedynie w trakcie uchwalania gminnego studium w 2010 roku. - Nie otrzymaliśmy wystarczających informacji o planowaniu tej inwestycji, a szczególnie o jej szkodliwym wpływie na otoczenie – dodają mieszkańcy. - Nie uprzedzono nas o szkodliwości pól magnetycznych na środowisko społeczne i przyrodę. Dlatego nie pozwolimy, aby nam i naszym dzieciom przyszło żyć na skażonym biologicznie terenie.
Ponadto mieszkańcy podkreślili, że zgodnie z uwarunkowaniami Studium Zagospodarowania Przestrzennego, tereny ich wsi są przeznaczone na cele budownictwa jednorodzinnego i parku rozrywki. - Uważamy również, że pierwotny projekt przebiegu linii energetycznej 400 kV przez Piaseczno i Lesznowolę był o wiele krótszy, przez co znacznie tańszy w budowie i eksploatacji - dodają. - Komu więc zależy na zwiększeniu tych kosztów, które są przecież pokrywane z naszych pieniędzy?
Burmistrz Grzegorz Benedykciński przypomniał, że już w 2010 roku protestowali przeciw planowanemu przebiegowi linii mieszkańcy Wężyka oraz Makówki. - To oni tutaj przyjechali gremialnie i dzięki nim zwróciliśmy na ten problem uwagę – powiedział. - Jeżeli chodzi o przebieg w Kłudzienku, Żukowie i Kłudnach, to pierwotnie miał być wzdłuż autostrady, na granicy gminy. Podjęliśmy decyzję ze względu, miedzy innymi, na planowaną budowę parku rozrywki.
Grzegorz Benedykciński zadeklarował, że podejmie działania zmierzające do przywrócenia pierwotnego przebiegu linii. - Jeżeli się okaże, że nie możemy wyrzucić jej zupełnie z terenu gminy, na pewno nie będziemy akceptowali przebiegu w terenach południowych, mieszkaniowych – dodał. - Natomiast jeżeli się okaże, że na przykład puszczą tę linię wzdłuż drogi krajowej nr 50 przez Żyrardów i wzdłuż autostrady, wówczas nie sposób, żebyśmy odmówili, bo gdzieś ta linia musi iść.
Będziemy robili wszystko, żeby w ogóle nie przebiegała przez teren gminy, ale nie mogę deklarować, że to się uda.
Ponadto włodarz gminy przyznał, że nie zdawał sobie sprawy ze skali wielkości inwestycji. Jednak dodał, że w pełni rozumie protestujących mieszkańców. - To psuje krajobraz, ludzie się obawiają, że ich ziemie stracą na wartości, że będzie tam trudno cokolwiek postawić oraz oddziaływania na zdrowie - powiedział. - Chcę jasno powiedzieć, że linia nie jest jeszcze zaprojektowana.
O rządowej inwestycji wypowiedział się także obecny w ubiegłym tygodniu w Grodzisku Mazowieckim marszałek sejmiku mazowieckiego Adam Struzik. - Cała procedura wojewódzkiego planu zagospodarowania była uchwalona zgodnie z wszelkimi przepisami - powiedział. - Zachęcam do dialogu i sensownych rozstrzygnięć, o ile są one możliwe. To nie jest tak, że ta kreska na mapie ma zgadzać się co do metra. To jednak musi się odbywać lokalnie. Tego nie da się załatwić w Warszawie, czy z poziomu sejmiku mazowieckiego.
Marszałek dodał, że Mazowsze wciąż boryka się z zaopatrzeniem w energię elektryczną. - Mamy deficyt 1000 megawatów – dodał Adam Struzik. - Są budowane nowe bloki w Kozienicach, jakoś musimy tę energię rozprowadzić. Linia 400kV to znak naszych czasów. Każdy chce mieć rozwiązany problem drogi, ale nie chce, żeby przebiegała koło jego domu. Tak samo z problemem śmieci, ale kiedy zaczynamy mówić o lokalizacji składowiska, to już są protesty ludzi w promieniu kilku kilometrów od planowanej inwestycji. Rozumiem ludzi protestujących, ale gdzieś linie muszą być lokalizowane. Wymaga tego bezpieczeństwo energetyczne.
Wawrzyniec Kornacki