wydanie otwockie (nr 579), 2015-06-26
W Dniu Chynowa bawiła się cała gmina
CHYNÓW Wesołe miasteczko ze swymi atrakcjami, odpustowe stragany, estradowe występy, rodzinna biesiada pod parasolami - podczas Dnia Chynowa dla każdego było coś miłego. Przez cały czas pogoda była jak na zamówienie
Krążąc w rozbawionym tłumie, przepychając się między stoiskami i karuzelami, przypominały nam się słowa piosenki Janusza Laskowskiego o balonikach na druciku, cukrowej wacie i z piernika chacie. Można było i tu delektować się puszystą kulą z cukrowej waty, kupić obwarzanki, ale były też oczywiście obowiązkowe kiełbaski z rożna z kiszonym ogórkiem, które popijano piwem (tylko 5 zł). Tak więc elementy dawnego, swojskiego festynu przemieszały się z nowoczesnością, bo jak nazwać grillowanie.
Oddział Zamknięty
Oficjalnego otwarcia Dnia Chynowa dokonał wójt Tadeusz Zakrzewski. Później trwała już zabawa, która zakończyła się dobrze po północy. W międzyczasie na specjalnej scenie zaprezentowali się najmłodsi artyści z miejscowych szkół. Wystąpili także seniorzy z klubu emeryta „Pełnia życia”, Chynowska Orkiestra Dęta i kapela Modulacja. Wszyscy jednak czekali na clou wieczoru - zespół Oddział Zamknięty. Miejscowi fani byli ciekawi charyzmatycznego Jarosława Wajka, który dołączył do OZ na początku lat ‚90, po reaktywacji zespołu przez Wojciecha Łuczaja-Pogorzelskiego. Z Wajkiem Oddział nagrał wtedy dwie płyty - Terapia (1993) i Bezsenność (1995). Ale w ostatnich latach Wajk zarzucił muzykę i zajął się działalnością społeczną. Prowadził m.in. warsztaty z profilaktyki uzależnień z młodzieżą szkolną – był przed kilku laty w tej roli w chynowskim gimnazjum. Nic dziwnego, że publiczność entuzjastycznie przyjęła koncert, a szczególnie wykonanie części starego repertuaru, m.in. „Ich marzenia” czy „Obudź się”. Po udanym występie OZ bawiono się jeszcze przy dyskotekowych rytmach do późna w nocy.
Rodzinny festyn
Jest już tradycją Dnia Chynowa, że festyn łączy się z odpustem, czyli świętem patrona miejscowego kościoła - dodajmy - najstarszego na Mazowszu wybudowanego z modrzewiowego drewna (dzisiaj pozostały już tylko niektóre elementy). Bawiono się więc między murami kościoła i Orlikiem przylegającym do chynowskiego gimnazjum. I tak interes gminy doskonale współgrał z kościelnym.
Festyn ma rodzinny charakter. Karuzele, huśtawki, zjeżdżalnie dla dzieci, stragany, w których można było kupić różności - przypominały starszym mieszkańcom dawne, ludowe odpusty. Uwagę tłumnie wypełniających plac mieszkańców, przykuwały występy na scenie uczniów ze szkół z terenu gminy. Były pokazy tańca, dzieci śpiewały i recytowały. Nikomu nie przeszkadzało, że wszystko odbywało się w myśl zasady: każdy śpiewać może, czasem lepiej, czasem gorzej... na czym najwięcej stracili Beatlesi, których piosenki wybrała większość małych artystów, niesamowicie maltretując ich linię melodyczną. Najważniejsze jednak, że publiczność, a szczególnie dzieciarnia nic sobie nie robiły z wokalnych niedostatków i wszyscy doskonale się bawili.
Psy złapały „bandytę”
Dużą atrakcją święta był pokaz „musztry” psów z pobliskiego Zakładu Kynologii Policyjnej w Sułkowicach. Podziwiano znakomite wyszkolenie owczarków, które potrafiły co do centymetra towarzyszyć przy nodze swemu przewodnikowi, wykonywać z nim zwroty i warować. Później udowodniły, że żaden bandyta przed nimi nie ucieknie. Nawet pojedynczy pies potrafi przewrócić i mocno trzymać rosłego mężczyznę. Tak mocno, że z trudem odczepiono kły owczarka z odzieży „bandyty” dopiero poza Orlikiem, gdzie odbywały się pokazy.
Festyn uświetnili również motocykliści z Klubu Motorowego Mavericks. Wprawdzie większość motocykli przez nich prezentowanych jest dobrze znana na naszych drogach, ale niektóre egzemplarze Harley’ów Davidsonów prezentowały się wspaniale – jak choćby byłego wójta Chynowa Grzegorza Górskiego. Pogoda dopisała, było ciepło i słonecznie. Mimo zapowiedzi, w niedzielę nie spadła nawet kropla deszczu.
Oderwali się od pracy
- Festyn udał się wspaniale - powiedział nam wójt Chynowa Tadeusz Zakrzewski. - Staraliśmy się tak zorganizować imprezę, aby była atrakcyjna zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dla starszych nieco chynowian. Na szczęście pogoda dopisała, co zapewne miało wpływ na frekwencję. Jeszcze żaden festyn nie cieszył się tak wielkim powodzeniem. Mogę chyba powiedzieć, że gościliśmy połowę wszystkich mieszkańców naszej gminy. Wspólne biesiadowanie przy dobrej muzyce pozwalało po prostu na chwilę oddechu, oderwania się od ciężkiej pracy. Takie chwile chynowianom się należą - dodał wójt Zakrzewski.
Leszek Świder