wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 638), 2016-09-09
Słodko-gorzkie święto plonów
KONSTANCIN-JEZIORNA W niedzielę w Gassach fetowano zakończenie żniw. Gminne dożynki były okazją do świetnej zabawy, ale i refleksji. – Rolnik to w naszej gminie ginący zawód – mówi Marek Makulski, który jako ostatni mieszkaniec Czernideł próbuje utrzymać rodzinę z uprawy ziemi
Społeczność nadwiślańskiej wsi ugościła przybyłych domowymi pierogami, żurkiem na zakwasie i szarlotką z miejscowych antonówek. Nie mogło też zabraknąć chleba upieczonego z mąki z tegorocznych zbóż. Po mszy św. polowej, starostowie dożynek – Kinga oraz Mariusz Śliwka (pani sołtys Gassów i jej mąż) – wręczyli dobrze wypieczone bochny gospodarzowi gminy – burmistrzowi Kazimierzowi Jańczukowi, który z pomocą swojego zastępcy Ryszarda Machałka i przewodniczącego rady miejskiej Andrzeja Cieślawskiego, poniósł bochny między zebranych, aby tradycyjnie wszyscy uczestnicy uroczystości mogli urwać z nich kęs dla siebie.
- Dziękuję rolnikom za tę trudną pracę, którą wyznacza wschód i zachód słońca i która jest niejednokrotnie wykonywana w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych – mówił do producentów żywności burmistrz życząc na koniec wspaniałej zabawy, zasłużonego wypoczynku i niezapomnianych wrażeń.
Buszując wśród Bajkostworów
Po części oficjalnej publiczność mogła wysłuchać festiwalu zespołów ludowych, które przez ponad dwie godziny zmieniały się na scenie. Tańczyły i śpiewały ubrane w barwne stroje: wilanowska Kuźnia Artystyczna, Przepióreczka, Sonata, Łurzycanki, Kłosowianki, Cendrowianki, Jarzębina Czerwona i Leśne Echo. W przerwach między występami organizowano konkursy m.in… w biciu piany z białek na czas.
Dzieci na imprezie też miały okazję się wyszaleć. Nie tylko na dmuchanym zamku czy trampolinie. Oblężenie przeżywało stoisko Muzeum Bajek, Baśni i Opowieści z Czarnowa. Chłopcy i dziewczynki nurkowały w stercie Bajkostworów, czyli dużych, miękkich zabawek zaprojektowanych i uszytych z dermy przez Michała Malinowskiego, twórcę i kustosza muzeum. Mało kto miał świadomość, że tymi samymi Bajkostworami, a szczególnie Piłkostworami równie dobrze bawili się mali Europejczycy podczas czerwcowych Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej we Francji. Michał Malinowski wygrał bowiem konkurs ogłoszony przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych na stworzenie atrakcji dla dzieci w polskim pawilonie w strefie kibica pod wieżą Eiffla. Potem wielkie zabawki pojechały jeszcze do Mediolanu na konferencję muzealników.
- Bajkostwory poruszają wyobraźnię poprzez dotyk. Pomagają w stworzeniu niesamowitych opowieści – przekonywał Michał Malinowski. Kustosz przyznaje, że kolorowe zabawki są owocem... niepowodzenia. – Pracowałem nad gigantycznymi książkami. Teatrobooków nie udało mi się zrobić, pozostały po nich te stwory.
Z korporacji do pasieki
W trakcie święta plonów silnie zaznaczano tradycję. W gminie Konstancin-Jeziorna od lat, na dożynki społeczności poszczególnych wsi przygotowują misternie uplecione wieńce. Najbardziej pokaźny stworzyło jedenaścioro mieszkańców Dębówki. W kapliczce uplecionej z pszenżyta, żyta i pszenicy oraz ususzonych i świeżych kwiatów, znalazła się kopia obrazu z ołtarza kościoła św. Zygmunta w Słomczynie.
– Wieniec waży 65 kg, dlatego musieliśmy najpierw zespawać jego stalową konstrukcję – zdradza Grzegorz Rytka, sołtys Dębówki.
Jednak za najładniejszy jury uznało wieniec przygotowany przez Klub Seniora z Kawęczynka.
Na ustawienie swojego stoiska handlowego na dożynkowym placu zdecydował się tylko jeden rolnik – Zbigniew Durajczyk z Cieciszewa, który zdobył wiosną drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie na Pszczelarza Roku 2015. Pod dachem namiotu Tęczowej Pasieki kosztowano najróżniejszych rodzajów miodu. Jednak dzieci przyciągała nie bursztynowa słodycz, ale pszczoły krzątające się na plastrze, w specjalnej szklanej ramce.
Durajczyk przez lata pracował jako informatyk w korporacji prawniczej. Cztery lata temu całkowicie poświecił się pszczelarstwu i produkcji miodu wysokiej jakości. W dziesięciohektarowym gospodarstwie, które odziedziczył po dziadku, ma obecnie 80 uli. Mimo że jego produkty pszczelarskie docierają coraz dalej, bo aż do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Norwegii, 43-latek z Cieciszewa w niedzielę miał kwaśną minę.
– Pod względem zbiorów, z powodu przeciągającej się suszy, ten rok jest najgorszym jaki miałem jako pszczelarz – narzeka.
Z narażeniem życia
W trakcie dożynek wręczono miejscowym producentom zboża, warzyw i owoców tytuły Rolnika Roku. Od włodarzy otrzymali oni w prezencie po odkurzaczu do liści. W gronie tym znaleźli się: Krystyna i Sławomir Fabisiakowie z Bielawy, Agnieszka i Marek Jasińscy z Ciszycy, Iwona i Marek Makulscy z Czernideł, Danuta i Michał Baranowie z Dębówki, Barbara i Stanisław Gładeccy z Gassów, Anna i Jan Węcławiakowie z Habdzina, Izabela i Edward Matyjasiakowie z Kępy Okrzewskiej, Barbara i Krzysztof Kowalczykowie z Łęgu, Katarzyna i Michał Wójcikowie z Okrzeszyna, Agnieszka i Krzysztof Kulczykowie z Opaczy oraz Maciej Knyziak z Piasków.
Najmłodsi w tym gronie, państwo Węcławiakowie (uprawiają 19 hektarów) przyznają, że rolnictwo to obecnie bardzo ciężki kawałek chleba. Zajęcie, które niejednokrotnie wykonuje się nawet z… narażeniem życia.
– W czasie zbiorów warzyw są momenty, że nie sypiam przez trzy doby. Aby sprzedać to, co wyprodukuję, jeżdżę na giełdę towarową. Podczas jednego z kursów zasnąłem za kierownicą i rozbiłem samochód dostawczy na autostradzie – opowiada 23-latek. Ponieważ – jak mówi rolnik z Habdzina - nie jest w stanie pracować non stop (a na zatrudnianie pracowników go nie stać), pan Jan zamierza ograniczyć zakres swojej produkcji głównie do warzyw, które chcą od niego kupować sieci handlowe.
Zdaniem innego z wyróżnionych, Marka Makulskiego, ryzyko związane z aurą, jakie ponosi rolnik, oraz problemy z godziwą ceną za produkty sprawiają, że ubywa osób żyjących z tego, co urodzi ziemia. – W Czernidłach jestem ostatnim rolnikiem, który próbuje utrzymywać rodzinę jedynie prowadząc gospodarstwo. W sąsiednich wioskach jest ich po dwóch, po trzech, często są zadłużeni. To ginący zawód w naszej gminie - uważa. - U nas w domu też się nie przelewało, dlatego żona w ubiegłym roku musiała pójść do pracy – dodaje. W tym roku pan Marek cieszył się dobrym zbiorem zbóż. Ale krótko.
– Nasz rynek zalała dużo tańsza pszenica z Ukrainy – ubolewa. Teraz gospodarz z Czernideł spędza noce próbując sprzedać płody, głównie słoneczniki, na giełdzie towarowej w Broniszach.
– To praca często ponad siły – przyznaje gorzko.
Kiss dla Gassów
Niedzielną imprezę, której patronował „Kurier Południowy” zakończyły koncerty dwóch zespołów disco polo oraz fajerwerki. Popularna muzyka przyciągnęła rzeszę wielbicieli. Członkowie ostatniego z zespołów – Champion – po występie napisali na swoim profilu na Facebooku: „Bez wątpienia Gassy dodajemy do listy naszych ulubionych miejsc na mapie koncertów! Byliście cuuuuudowni! Dziękujemy! Kiss”.
Piotr Chmielewski