wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 733), 2018-09-14
Wynik gorszy niż gra
PIŁKA NOŻNA, II LIGA KOBIET, KS GOSIRKI PIASECZNO – LOCZKI WYSZKÓW 1:3 W pierwszym meczu na własnym boisku nasze piłkarki czekało trudne zadanie – konfrontacja z potencjalnie najsilniejszym ligowym rywalem w tym sezonie
Spotkanie rozpoczęło się, zgodnie z oczekiwaniami, od przewagi ze strony przyjezdnych, które w 23. minucie objęły prowadzenie. Była zawodniczka Gosirek Aleksandra Kozłowska wykorzystała swoją szybkość i strzałem z bliskiej odległości zdołała pokonać Kaję Ożgo. W 36. minucie najlepsza z miejscowej drużyny Oliwia Malesa podała jednak do Patrycji Rurki, która precyzyjnym uderzeniem po długim rogu doprowadziła do wyrównania. Niestety, nie udało się do przerwy utrzymać korzystnego wyniku. Gosirki zdrzemnęły się na moment w 36. minucie, długa piłka doleciała do Pauliny Okraśniewicz, a napastniczka z Wyszkowa skorzystała z prezentu i posłała ją do siatki.
Po zmianie stron w 57. minucie miała miejsce decydująca, jak się okazało, akcja meczu. Po błędzie Karoliny Sobali futbolówka trafiła pod nogi Kozłowskiej – zdecydowanie najlepszej na boisku zawodniczki – a ta nie miała problemów ze strzałem na 1:3. Do końca spotkania Gosirki walczyły jednak dzielnie przynajmniej o gola kontaktowego. Bliska tego, po ładnym rozegraniu z Malesą, była Magda Dudek, a w 80. minucie Maja Rębiś huknęła potężnie z dystansu, po czym lecącą pod poprzeczkę piłkę sobie tylko znanym sposobem zdołała odbić bramkarka rywalek. Niestety, chwilę później Rębiś wyleciała z boiska za drugą żółtą kartkę. Nasza zawodniczka zbyt impulsywnie pokazywała pani arbiter, że chwilę wcześniej powinna odgwizdać zagranie ręką jednej z przyjezdnych. I choć miała niewątpliwie rację, to jednak sędzia pokazała, że to ona rządzi na boisku. Mimo osłabienia Gosirki nie wyglądały wcale gorzej niż rywalki, ale ostatecznie musiały pogodzić się z porażką. – O przegranej zdecydowały dziś błędy własne – mówi Tomasz Dudek, trener KS Gosirki Piaseczno.
– Te trzy bramki to praktycznie sami sobie strzeliliśmy. Zabrakło nam asekuracji, choć uczulałem zespół, że one będą grać długą piłką. Po odejściu dwóch czołowych zawodniczek zależy nam w tym sezonie na spokojnym utrzymaniu.
Grzegorz Tylec