wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 750), 2019-01-25
Po sześciu latach parowóz wrócił do Piaseczna
PIASECZNO Śmiało można powiedzieć, że miasto odzyskało swoją tożsamość, ponieważ parowóz bez wątpienia był jednym z jego symboli. Mimo że nie jest to ten sam egzemplarz, który jeździł wcześniej na szlaku między Piasecznem a Tarczynem, ciuchcia wygląda niemal identycznie
– Poprzedni Px48, który był naszą wielką chlubą, opuścił Piaseczno dokładnie 6 lat, 1 miesiąc i 1 tydzień temu – wspominał w poniedziałek z nostalgią Janusz Sędzicki z zawiadującego wąskotorówką Piaseczyńsko-Grójeckiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej (PGTKW). – Nasza stara lokomotywa miała numer 3917, nowa ma 3916. Dobrze ją znam, bo jako młody maszynista jeździłem na niej w 2002 roku.
Poprzedni parowóz wyjechał z Piaseczna w grudniu 2012 roku. Został zabrany przez spadkobierców nieżyjącego, pierwszego prezesa PGTKW Jerzego Chmielewskiego, który – jak orzekł sąd – był właścicielem ciuchci. Wówczas lokomotywa, która służyła w Piasecznie od 1997 roku była już zepsuta i od dwóch lat nie wyjeżdżała na szlak. Teraz pełni rolę eksponatu muzealnego, stojąc na terenie jednej z firm w Grodzisku Mazowieckim.
Hojny dar Stacji Muzeum
Sprowadzenie parowozu do Piaseczna było możliwe dzięki zawarciu trójstronnej umowy między gminą Piaseczno, PGTKW oraz Stacją Muzeum (dawne Muzeum Kolejnictwa w Warszawie), która jest właścicielem ciuchci. – Parowóz został wydzierżawiony do roku 2030, potem jest możliwość przedłużenia tej dzierżawy – mówi Piotr Nowicki, prezes towarzystwa. – Użyczyliśmy go bezpłatnie, co również nie jest bez znaczenia. Zapłacimy natomiast za jego naprawę i będziemy ponosić koszty eksploatacji.
Px48 przywieziono do Piaseczna z Gryfic w województwie zachodniopomorskim na lawecie (za jego transport zapłaciła gmina). Na piaseczyńskie tory zjechał w poniedziałek rano. Tej operacji towarzyszyło spore zainteresowanie mieszkańców i mediów. Na miejscu był również burmistrz Daniel Putkiewicz, który z ciekawością obejrzał nowy nabytek. – Lokomotywa jest w bardzo dobrym stanie – ocenia Michał Duraj, wiceprezes towarzystwa. – Oczywiście wymaga pewnych napraw, których zakres zostanie określony podczas szczegółowego przeglądu. Trzeba będzie zrobić także wymagany przepisami przegląd kotła.
Jeden z ostatnich egzemplarzy
Parowóz został wyprodukowany w fabryce Fablok Chrzanów w 1950 roku. Ma moc 180 KM, zabiera około 4 ton węgla (do lokomotywy doczepiany jest tender) i rozpędza się do 35 km/h. Swą służbę zaczynał we Włocławku na torze 750 mm, jednak w 1974 roku został przebudowany na tor 1000 mm. Px48 trafił już do hali dniówkowej, w której będzie oczekiwał na naprawę. Kiedy ma szansę wyjechać na szlak? Trudno powiedzieć, jednak najprawdopodobniej stanie się to dopiero w przyszłym roku.
Tomasz Wojciuk