wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 783), 2019-10-04
Połamane drzewa przy Kościuszki uszkodziły linię energetyczną
KONSTANCIN-JEZIORNA – W ciągu ostatniego tygodnia przy ul. Kościuszki złamały się dwa stare drzewa – alarmuje pan Krzysztof. – Wydaje mi się, że gmina powinna podjąć bardziej intensywne działania związane z zapewnieniem mieszkańcom bezpieczeństwa
Pan Krzysztof oprowadza nas po ulicy, na której mieszka. Najpierw zatrzymuje się na rogu Sowińskiego i Bema wskazując na suchą akację. – To drzewo stoi na prywatnej działce i też zaraz się przewróci – ostrzega. – Nieruchomość ma właściciela, ale nikt tu nie mieszka. Gmina twierdzi, że to on powinien wyciąć drzewo. Ale tu przecież chodzi o bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców.
Nasz kolejny przystanek jest na ulicy Kościuszki, gdzie kilka dni temu złamał się spróchniały klon, uszkadzając linię energetyczną. Wcześniej na drogę runął fragment akacji. – Ludzie nie wycinają drzew, bo boją się długotrwałych procedur i niechęci urzędników. Poza tym wielu osób nie stać na zatrudnianie specjalistycznej firmy – dodaje mieszkaniec. – Wydaje mi się, że wystarczy uprościć procedury, wypuścić urzędników w teren, aby sami wskazywali drzewa do wycinki, a ich usuwanie zlecić Ochotniczym Strażom Pożarnym. To rozwiązałoby problem.
Agnieszka Milewska-Galczak z gminnego wydziału ochrony środowiska i rolnictwa wyjaśnia, że zamiar wycięcia drzewa należy zgłosić burmistrzowi, konserwatorowi zabytków (jeśli rośnie na obszarze znajdującym się w jego jurysdykcji), ewentualnie nadleśnictwu, gdy działka sklasyfikowana jest jako obszar leśny. W pierwszym przypadku najpierw odbywają się oględziny drzewa. Następnie w ciągu dwóch tygodni burmistrz może złożyć swój sprzeciw. Jeśli tego nie zrobi, mamy do czynienia z tzw. milczącą zgodą i można wyciąć drzewo. – Osoby, które chcą szybciej usunąć drzewo, muszą wystąpić do gminy o wydanie oświadczenia o braku sprzeciwu, co kosztuje 17 zł – dodaje urzędniczka. A co z pomysłem wycinania suchych drzew stojących na prywatnych działkach przez OSP? Okazuje się, że do tej pory nie było to praktykowane. – Kiedyś jeden z mieszkańców zwrócił się z taką prośbą do opieki społecznej, która zrefundowała wycinkę – wyjaśnia Agnieszka Milewska-Galczak.
Tomasz Wojciuk