wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 830), 2020-10-16
Jesteśmy klubem rodzinnym
SIATKÓWKA, II LIGA Z Michaliną Tokarską, trenerką MUKS Krótka Mysiadło, rozmawia Grzegorz Tylec
W tym roku drużyna wygląda zupełnie inaczej kadrowo niż w ubiegłym sezonie. Jak mogłabyś scharakteryzować obecny zespół?
Zupełnie inaczej to za dużo powiedziane. Dalej grają trzy podstawowe zawodniczki: utalentowana rozgrywająca Maja Kott, środkowa Dorota Kubiczek oraz Ola Zdon, która jest z nami od samego początku, a nasza wychowanka Dominika Bartosz wywalczyła sobie dobrą grą miejsce pierwszej libero. Nadal są z nami również nasze młode Zosia Łagowska, Wiktoria Czernuszyn i Hania (młodziczka z powołaniem do kadry 2006). Nowe zawodniczki to tegoroczne maturzystki, bliźniaczki Kasia i Gosia Żmijewskie, z Sosnowca przyszła też przyjmująca Karina Jakuć oraz kadetka z Lesznowoli Ola Lubedkin. Do tego dodajmy dwie doświadczone mamy: Martę Piekut i Beatę Olenderek i... drużyna jest kompletna.
Na co stać Krótką w tym sezonie? Jaki jest wasz cel sportowy?
Myślę, że stać nas na wiele, bo dziewczyny są ambitne i waleczne. Jesteśmy w trakcie budowania drużyny, ale już teraz widać zgranie i zrozumienie między zawodniczkami, a moim zdaniem w damskiej drużynie wsparcie to podstawa. Cel sportowy mamy taki sam jak w zeszłym roku - zagrać jak najlepiej. Jeśli chcemy marzyć o zawodowym graniu, awansie do pierwszej ligi, to z obecnym budżetem jest to nierealne.
Co zrobić żeby sukcesy młodych zawodniczek w Mistrzostwach Polski i na plaży przełożyły się na silną drużynę seniorską w Lesznowoli? Czego do tego potrzeba?
Jeszcze kilka lat temu udział naszych młodziczek w półfinałach Mistrzostw Mazowsza wydawał się sukcesem, a teraz dotarły do półfinału Mistrzostw Polski młodziczek. Powoli to co wydawało się tylko marzeniem staje się faktem. Myślę, że ogromne znaczenie ma tu współpraca i zaufanie naszego sztabu trenerskiego, od minisiatkówki trenera Tadeusza Szeligowskiego, przez młodzież trenerki Bogumiły Kott, aż po seniorki. Widzimy, że nasza praca przynosi efekty, cały czas się uzupełniamy, słuchamy, współpracujemy. Czujemy również wsparcie rodziców, którzy pomagają nam jak mogą i są bardzo zaangażowani w życie klubu. Nie bez powodu mamy opinię rodzinnego klubu. Czego jeszcze trzeba? Czasu i cierpliwości i przede wszystkim jakiegoś inwestora, sponsora, który nam zaufa i dobrze ulokuje fundusze w sport naszej perspektywicznej młodzieży.
Grzegorz Tylec