wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 533), 2014-06-13
Emocje i nerwy w Żabieńcu
PIŁKA NOŻNA, LIGA OKRĘGOWA, JEDNOŚĆ ŻABIENIEC – KS RASZYN 2:2
W tym spotkaniu oba zespoły potrzebowały pilnie trzech punktów. Jedność - żeby walczyć jeszcze o pozostanie w lidze, a Raszyn - żeby utrzymać pierwsze miejsce w tabeli. Końcowy podział punktów nie satysfakcjonował więc nikogo, ale chyba nikt nie spodziewał się, że zdobyciu jednego oczka towarzyszyć będą aż tak duże nerwy i emocje
Pierwsza połowa nie zapowiadała wielkiego widowiska. W 15. minucie strzał z rzutu wolnego obronił bramkarz gości, a dwie minuty później faulowany był w polu karnym Kamil Wolski i sędzia wskazał na jedenasty metr. Siedzący w tym momencie na ławce rezerwowej Bartosz Kobza powiedział wówczas, że karnego trzeba jeszcze strzelić. I rzeczywiście. Zarówno strzał Marcina Świdra, jak i jego dobitkę odbił, z dużą dozą szczęścia, golkiper rywali i nadal było 0:0. Szansę na gola dla Raszyna mieli przed przerwą Maciej Czachór (trafił w boczną siatkę po błędzie niepewnego w pierwszej połowie Adriana Ulejczyka) i w 45. minucie Adam Kempa (trafił głową do siatki, ale sędzia odgwizdał faul i bramki nie uznał).
Po przerwie dobrze grający Piotr Senator wykorzystał szybką kontrę Jedności i było 1:0 dla gospodarzy. Niestety, zaledwie minutę później wyrównał, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Michał Pulkowski. Kolejne minuty to dobre interwencje Ulejczyka i dogodne okazje po kontrach dla Żabieńca. W 86. minucie doszło do zdarzenia, które mocno podgrzało atmosferę na boisku. W pozornie niegroźnej sytuacji arbiter dopatrzył się zagrania ręką w polu karnym jednego z obrońców Jedności i podyktował rzut karny. Decyzja ta wzbudziła wściekłość wśród kibiców i na ławce rezerwowych. Trener gospodarzy Łukasz Matulka nie przebierał w słowach i został przez sędziego odesłany na trybuny. Z jedenastu metrów nie pomylił się Mateusz Naklicki i wydawało się już, że goście wyjadą z Żabieńca z kompletem punktów. Chwilę później drugą żółtą kartkę za zdecydowany faul w środku pola otrzymał jednak Piotr Wrzeszcz z KS Raszyn, a Jedności nie pozostało nic innego jak tylko rzucić się do zdecydowanych ataków. W doliczonym czasie gry, po dużym zamieszaniu w polu karnym, piłka trafiła na głowę do, wprowadzonego w drugiej połowie, Bartosza Kobzy, który strzałem głową z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Szczęśliwy strzelec nie krył olbrzymiej radości ze zdobytego w takich okolicznościach gola. Po chwili sędzia zakończył spotkanie, a Jedność czeka teraz arcyważny mecz wyjazdowy z Sarmatą Warszawa – bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie w lidze.
Grzegorz Tylec