wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 685), 2017-09-08
Kocham i szanuję swój zawód
GÓRA KALWARIA Irena Chołuj przyjęła w swoim życiu ponad 12,6 tys. porodów. Jutro w Warszawie będzie obchodziła jubileusz półwiecza pracy położnej
Nieżyjący prof. Włodzimierz Fijałkowski, lekarz położnik i wielki humanista nazwał mieszkankę Góry Kalwarii „matką porodów domowych w Polsce końca XX wieku”. Irena Chołuj zaczęła oficjalnie przyjmować naturalne porody domowe jako pierwsza położna w naszym kraju, napisała na ten temat dwie książki. W 2014 roku, za „promowanie idei porodów w atmosferze rodzinnego ciepła” pani Irena odebrała Nagrodę Imienia św. Kamila, patrona chorych i pracowników służby zdrowia.
Żelbetonowe położnictwo
Przez pół wieku Irena Chołuj przyjęła 12 tys. porodów szpitalnych i około 600 w domowym zaciszu. Konrad, który jako pierwszy urodził się w domu na ręce Ireny Chołuj ma obecnie 28 lat. – Rodzice, którzy jako pierwsi zgłosili się do mnie z takim oczekiwaniem, wprawili mnie w kompletne osłupienie. Przecież była nowoczesna medycyna w szpitalach i zestaw technik porodowych, w które wierzyłam. Ten pierwszy domowy poród sprawił, że zrozumiałam, iż wszystko to, co do tej pory uznawałam w swoim zawodzie za wspaniałe i piękne, było tak naprawdę żelbetonowym położnictwem, w którym człowiek liczył się najmniej – wspomina absolwentka Akademii Medycznej. Irena Chołuj przed kilkoma laty była jedną ze współzałożycielek Stowarzyszenie Dobrze Urodzeni, które m.in. dokładnie określiło spójne zasady opisujące, która ciężarna bez ryzyka może rodzić w domu.
Obecnie pani Irena, jak sama mówi, skupia się przede wszystkim na przekonywaniu matek do rodzinnych porodów naturalnych, niezależnie gdzie mają urodzić. – Wykładam jednak już znacznie mniej, pałeczkę przejęły osoby, które zaraziły się ideą ode mnie – tłumaczy.
Człowiek staje się najważniejszy
W środowisku położnych jest uznawana za jedną z największych powojennych polskich specjalistek od porodów zgodnych z naturą.
– Kocham i szanuję mój zawód, kocham moje rodzące, a one i ich rodziny odpowiadają mi swoją przyjaźnią. Wspieram wszystkie położne współtworzące ze mną serdeczne polskie położnictwo – mówi pani Irena.
To właśnie długoletnie przyjaciółki położne zorganizowały Irenie Chołuj jubileusz. – Każdy z nas coś jej zawdzięcza. Kochamy ją, darzymy szacunkiem – tłumaczą. Spotkanie przy torcie, a potem ognisku poprzedzi msza św. dziękczynna.
Pani Irena jest szczęśliwa z dużych zmian w polskich szpitalach, cieszy się, że najważniejszy na wielu oddziałach położniczych stał się człowiek i poszanowanie jego godności. – Wielokrotnie bezpodstawnie mi wmawiano, że w dobie postępu w medycynie jestem zacofana, wyszłam z jaskini, zajmuję się szarlatanerią
– wspomina.
Położna z Góry Kalwarii cieszy się dobrym zdrowiem. - Znacznie zmniejszyłam tempo życia, ale nadal piszę i uczestniczę w spotkaniach, gdzie przekazuję swoje doświadczenia – mówi.
Piotr Chmielewski