wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 686), 2017-09-15
Od ogrodu do ogrodu
KONSTANCIN-JEZIORNA Konstancińskie ogrody, do których w sobotę i niedzielę właściciele szeroko otworzyli bramy, przyciągnęły wielu spacerowiczów. Gościnni gospodarze w ramach festiwalu zjednywali sobie sąsiadów najrozmaitszymi atrakcjami
W niedzielne południe wybraliśmy się do Skolimowa, na ul. Kołobrzeską, gdzie Tomasz Bieske po raz pierwszy udostępnił do zwiedzania piękny, półtorahektarowy ogród nad Jeziorką otaczający odrestaurowany dwór należący dawnej do rodziny Prekerów, właścicieli Skolimowa. Ciekawostką parku są dwa pomnikowe drzewa.
Nadszedł czas na otwarcie bramy
Pan Tomasz jest rdzennym Warszawiakiem, ale kiedy 5 lat temu zamieszkał z rodziną w Konstancinie-Jeziornie, uzdrowisko go zafascynowało, stał się wręcz lokalnym patriotą. – Mieszka się tu bardzo przyjemnie. Blisko Warszawy, ale jednocześnie w ciszy i spokoju. Uznałem że nadszedł czas, aby to piękne miejsce udostępnić okolicznym mieszkańcom, którzy wychowali się w tej okolicy. Dworek jest podstawowym elementem Skolimowa, to dziedzictwo historyczne Konstancina-Jeziorny – tłumaczy. Tomasz Bieske ratując zrujnowany dwór poznawał jego dzieje. – Dziś i wczoraj, poprzez rozmowy z gośćmi, bardzo dużo dowiedziałem się na temat tego miejsca. Jestem zaskoczony, że aż tyle osób mnie odwiedziło – przyznaje z zadowoleniem.
Konstancin, którego już nie ma
Dużą popularnością cieszyła się również wystawa „Okupanci. Niemcy na terenie Konstancina-Jeziorny w latach 1939-1945” przygotowana przez Adama Zyszczyka, pasjonata miejscowej historii. Obok willi Taira i Leliwa (obecnie znajduje się w nich ośrodek hotelowo-szkoleniowy) przy ul. Sienkiewicza zostało wystawionych kilkadziesiąt unikatowych zdjęć, wiele ze zbiorów miejscowych kolekcjonerów, którzy nabyli zdjęcia od niemieckich i austriackich antykwariuszy.
Po sąsiedzku wystawę własnych fotografii zorganizowała Monika Bukowińska. Pani Monika od lat utrwala na zdjęciach konstancińskie wille i ich detale, od początku czyli 10 lat (czyli od kiedy istnieje konstanciński festiwal) otwiera ogród przy willi Moja dla zwiedzających. Podtytuł tegorocznej ekspozycji brzmiał „wystawa protest song...” – Zdjęcia prezentują moje spojrzenie na Konstancin z bliska. Niestety, część willi już nie istnieje, spłonęły lub zostały zburzone. Strasznie mnie to boli – mówi konstancinianka w piątym pokoleniu. Jak tłumaczy, dokumentacja architektury drewnianej i detali stała się przez lata jej drugim zawodem.
Urzeczeni folklorem
Grażyna Leśniak (pochodząca ze Śląska) zorganizowała w swoim ogrodzie w Cieciszewie 280 urodziny Urzecza – na nowo odkrytego kilka lat temu regionu nadwiślańskiego rozciągającego się od Pilicy po warszawską Pragę. Z urokliwego zakątka w Cieciszewie nikt nie wyszedł głodny lub spragniony. Oprócz zupy (w sobotę goście zajadali się barszczem buraczano-chrzanowym i rybnym siuforkiem), było ciasto i Cydr Czerski, a do tego muzyka i tańce.
Najróżniejszych atrakcji w trakcie dwudniowego festiwalu – wystaw, koncertów, projekcji filmowych i dyskusji – było w sumie dużo do wyboru. Istne oblężenie przeżywał ogród u Ziołeckich w Chylicach Letnisku, gdzie dzieci m.in. mogły malować po drewnianych krążkach. – Popularność Otwartych Ogrodów z roku na rok rośnie. W przypadku niektórych ogrodów przyszło więcej osób, niż spodziewali się ich właściciele – przyznaje Hanna Budnicka, koordynatorka konstancińskiego festiwalu.
Imprezie patronował Kurier Południowy.
Piotr Chmielewski