wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 757), 2019-03-15
Jadłodzielnia sprawia radość i budzi obawy
KONSTANCIN-JEZIORNA W Skolimowie, obok remizy Ochotniczej Straży Pożarnej, od kilku miesięcy działa jadłodzielnia, w której wszyscy chętni dzielą się jedzeniem. Pomysłodawczynie punktu, służącego nie tylko mieszkańcom gminy, chciały rozszerzyć działalność. Napotkały jednak trudności formalne
– Chciałyśmy by drugi punkt jadłodzielni powstał przy świetlicy w Mirkowie – mówi Ewa Wojas-Kacprowicz, która z koleżankami z Klubu Kulturalnego „Drabina” wpadła na pomysł pierwszej i jak na razie jedynej jadłodzielni w naszym powiecie. – Niestety gmina nas blokuje, żądając byśmy założyły stowarzyszenie i wzięły odpowiedzialność za funkcjonowanie tego punktu. A przecież w całym kraju takie jadłodzielnie funkcjonują w oparciu o regulaminy.
– Wiem jak funkcjonują jadłodzielnie w innych miastach, ale nie uważam, by to było mądre – odpiera wiceburmistrz Konstancina-Jeziorny Ryszard Machałek. – Wszystko jest dobre, dopóki nie stanie się coś złego. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś zatruje się żywnością pochodzącą z jadłodzielni. Kto wówczas weźmie za to odpowiedzialność? Jestem technologiem spożywczym i dokładnie zdaję sobie sprawę z jakimi zagrożeniami może się wiązać funkcjonowanie takiego punktu – mówi wiceburmistrz i dodaje, że również sanepid, choć sam nie jest upoważniony do kontroli jadłodzielni, gdyż nie dochodzi w niej do obrotu żywnością na zasadach sprzedaży i kupna, zwraca uwagę na stworzenie takich warunków sanitarno-epidemiologicznych, by żywność była bezpieczna dla zdrowia konsumentów.
– Kto będzie kontrolował żywność? Kto będzie dbał o czystość? – pyta retorycznie wiceburmistrz Machałek. – Jeśli inicjatorki przedsięwzięcia sformalizują się jako stowarzyszenie i wezmą odpowiedzialność za funkcjonowanie takiej jadłodzielni, oczywiście zgodzimy się na jej powstanie – deklaruje wiceburmistrz. – Sami jednak odpowiedzialności nie weźmiemy – zastrzega.
– Taka jadłodzielnia powinna funkcjonować podobnie jak plac zabaw, na podstawie regulaminu
– uważa Ewa Wojas-Kacprowicz.
– Nawet plac zabaw nie funkcjonuje sam bez opieki – zwraca uwagę wiceburmistrz Ryszard Machałek. – Jego wyposażenie jest atestowane, cyklicznie sprawdzamy jego stan i funkcjonalność, a poza tym każdy plac zabaw jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej. Tylko pozornie może się wydawać, że wszystko kończy się na regulaminie.
Tymczasem jadłodzielnia w Skolimowie działa pełną parą. Została zlokalizowana na terenie należącym do Ochotniczej Straży Pożarnej i stale nadzorowana jest przez Klub Kulturalny „Drabina”, który prowadzi zajęcia w remizie.
– Ludzie dzielą się nie tylko jedzeniem – mówi Ewa Wojas-Kacprowicz. – Przynoszą także zabawki, pościel, ubrania, kosmetyki. Nie brakuje wielu biednych, którym potrzebna jest pomoc, a z drugiej strony bardzo dużo produktów jest wyrzucanych – zwraca uwagę.
Jadłodzielnia ma wkrótce powstać także w Piasecznie z funduszy pochodzących z budżetu obywatelskiego. Jej przygotowaniem zajmuje się obecnie Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. W jaki sposób piaseczyński punkt będzie funkcjonował i gdzie powstanie? O tym przekonamy się już wkrótce.
Adam Braciszewski