wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 761), 2019-04-12
Bulwersująca sprawa wraca na wokandę
PIASECZNO Sąd apelacyjny w Warszawie uchylił decyzję sądu okręgowego, który nakazał mieszkańcowi Piaseczna wypłacenie 150 tys. zł odszkodowania matce i konkubinie mężczyzny, który w 2014 roku utopił się podczas spływu kajakowego w Jeziorce
O całej sprawie było głośno kilka miesięcy temu, kiedy to zainteresowały się nią ogólnopolskie media. W czerwcu 2014 roku Jacek Andrzejak prowadzący wypożyczalnię kajaków, udostępnił je – jak twierdzi – organizatorowi wieczoru kawalerskiego, który planował wraz z grupą kolegów spływ Jeziorką. – Spotkaliśmy się na Górkach Szymona, gdzie przekazałem temu panu kajaki wraz z wiosłami i kapokami – podkreśla Jacek Andrzejak. Feralnego dnia uczestnicy spływu zwodowali sześć kajaków i zaczęli płynąć w kierunku Konstancina-Jeziorny. Niestety, na jednym z zakrętów rzeki doszło do wypadku – jeden z kajaków wywrócił się, a płynący nim 28-latek wpadł do wody i utonął.
– Z otrzymanych od policji informacji wynika, że w trakcie spływu biorący w nim udział mężczyźni raczyli się alkoholem, zaś sam denat – co ustalono w trakcie sekcji – miał we krwi 1,3 promila – mówi Jacek Andrzejak. Po ponad czterech latach od tamtego wydarzenia (28 sierpnia ubiegłego roku) konto bankowe Jacka Andrzejaka zostało zablokowane przez komornika, który zabezpieczył znajdujące się na nim 4 tys. zł. Komornik poinformował mieszkańca Piaseczna, że przed sądem okręgowym odbyła się sprawa z powództwa cywilnego, w wyniku której Jacek Andrzejak został skazany zaocznie na 150 tys. zł odszkodowania – po 75 tys. zł miał zapłacić matce i konkubinie zmarłego. Andrzejak twierdzi, że nie dochodziła do niego żadna korespondencja, bo wyprowadził się z domu, a była żona nie przekazywała mu listów. – Zależy mi tylko na tym, aby ta sprawa wróciła na wokandę, żebym mógł się bronić – mówił pod koniec stycznia tego roku.
Sprawą miał zająć się sąd apelacyjny, który 29 marca zdecydował o uchyleniu postanowienia sądu okręgowego. - Wszystko zaczyna się od początku, tym razem z moim udziałem – podkreśla Jacek Andrzejak.
- Nie tylko będę mógł się bronić, ale także udało się powstrzymać „wiszącego” mi nad głową komornika. Gdy otrzymałem postanowienie sądu apelacyjnego, poczułem ogromną ulgę. Mam nadzieję, że sprawiedliwość zatriumfuje – dodaje.
Tomasz Wojciuk