wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 871), 2021-09-17
Dołowanie w pięknych okolicznościach przyrody
PIASECZNO W ostatnią sobotę w Uroczysku Zimne Doły odbył się, już po raz dziewiąty, Festiwal Piosenki Dołującej. Gwiazdą tegorocznej edycji był Artur Andrus
Festiwal Piosenki Dołującej startował jako impreza o charakterze lokalnym, dająca spróbować swoich sił przede wszystkim okolicznym wykonawcom. Dziś jest to już wydarzenie przyciągające artystów z całego kraju – nierzadko laureatów ogólnopolskich konkursów piosenki. W rolę konferansjera wcielił się w tym roku sam Dyrektor Artystyczny Festiwalu – znany i ceniony muzyk z Zalesia Górnego Stanisław Szczyciński, który o każdym z kolejnych wykonawców potrafił powiedzieć coś interesującego. Sama impreza była również niezwykle sprawnie zorganizowana, dzięki czemu odstępy czasowe pomiędzy kolejnymi artystami były wyjątkowo krótkie. A o czym traktowały poszczególne piosenki? Oprócz tradycyjnej tematyki alkoholowo-tytoniowej pojawiły się, między innymi, utwory o upadku kultury czy... narodzie polskim obawiającym się szczepień.
Festiwalowe jury w składzie: Tomasz Kordeusz, Barbara Sobolewska i Mirosław „Michu” Michalski wyłoniło trójkę laureatów. Pierwszą nagrodę zdobyła Jednoosobowa Formacja Artystyczna Grześ, drugą - Ranko Ukulele, a trzecią – Sylwia Biernat. Przed koncertem gwiazdy odbył się jeszcze koncert laureatów, a ze swoim półrecitalem wystąpił Tomasz Kordeusz.
Dla artysty najważniejsza jest widownia
Z mieszkanką Chyliczek Sylwią Biernat, laureatką festiwalu, rozmawia Grzegorz Tylec
Jak trafiłaś na Festiwal
Piosenki Dołującej?
O imprezie usłyszałam już parę lat temu, ale postanowiłam zgłosić swoje utwory dopiero po siódmej edycji festiwalu w 2019 roku. Niestety, pandemia pokrzyżowała mi plany i dopiero w tym roku udało mi się dostać do konkursu. Sam festiwal ujmuje mnie tematyką i szlachetnym podejściem do dołujących stanów świadomości. Artyści, zarówno zapraszani jako gwiazdy, jak i ci konkursowi, we wspaniały sposób uzewnętrzniają swoje wizje artystyczne na temat smutku, żalu i nostalgii.
Co zaśpiewałaś podczas
tegorocznej edycji?
Prezentowane przeze mnie piosenki miały odmienny charakter. Pierwsza pt. „Niespodziewany koniec lata” to utwór liryczny, nostalgiczny, utrzymany w minorowym nastroju, zapraszający do zadumy. Druga była „Piosenka o niechcianej radości” - przewrotny pastisz o uczuciach, które nas czasami zaskakują i nie pozwalają wybrzmieć prawdziwym nastrojom.
Czy spodziewałaś się nagrody?
Cóż, każdy kto przystępuje do konkursu liczy w skrytości serca na wygraną i uznanie. Jednak najważniejsza dla artysty jest widownia i ciepłe reakcje na jego twórczość. I to, częściowo, udało mi się osiągnąć występując w gronie laureatów, tuż przed gwiazdą wieczoru.
Tyl.