wydanie piaseczynsko-ursynowskie (nr 901), 2022-05-20
Spotkanie z mistrzynią trekkingu
LESZNOWOLA W filii GOK Lesznowola w Mysiadle odbyło się spotkanie z Kamilą Kielar, która w 2017 roku samotnie przeszła cały Pacific Crest Trail - szlak górski, który zaczyna się przy granicy z Meksykiem, a kończy się przy granicy z Kanadą
Dla mieszkającej w Krakowie podróżniczki wyprawa do Ameryki Północnej – kontynentu, po którym wędrówki szczególnie umiłowała sobie 36-latka - oznaczało przejście około 4300 kilometrów przez najróżniejsze warunki klimatyczne. Pacific Crest Trail jest jednym z najtrudniejszych do pokonania szlaków pieszych w USA i wymaga wszechstronnego przygotowania – zarówno kondycyjnego, jak i mentalnego, a także umiejętności orientacji w terenie – zwłaszcza wówczas gdy szlak przykryty jest akurat... grubą warstwą śniegu. Od południa PCT, przecinający łącznie trzy amerykańskie stany – Kalifornię, Oregon i Waszyngton zaczyna się na typowej kalifornijskiej pustyni zamieszkiwanej przez grzechotniki, a kończy na północy w lasach deszczowych. Po drodze przechodzi się przez czterotysięczniki, przełęcze, tereny wulkaniczne i pustynie oregońskie.
- Na początku jest właśnie pustynia, a jako że zwykle jeżdżę na północ do Kanady czy na Alaskę, to 1100 kilometrów pieszo przez pustynię było dla mnie wyzwaniem, dzięki któremu dużo się nauczyłam – mówiła na spotkaniu w Mysiadle Kamila Kielar. - W takim miejscu człowiek w zupełnie inny sposób musi zarządzać wodą, dniem czy słońcem, przed którym nie za bardzo jest jak się ukryć.
Podróżniczka zaznaczyła przy tym, że – w związku z panującą aktualnie modą na maksymalne „odchudzanie” plecaków – niektórzy nie biorą na pustynię ciepłej odzieży, co jest dużym błędem, bo w nocy bywa tu na tyle zimno, że zdarzają się przypadki hipotermii.
- To nie jest nic niezwykłego, że w nocy potrafi tam spaść śnieg – kontynuowała prelegentka.
Niezwykle ciekawej opowieści o Pacific Crest Trail przez cały czas towarzyszyły piękne fotografie podróżniczki, uzupełnione krótkimi materiałami filmowymi. Jak się okazało, zapierająca dech w piersiach przyroda potrafiła niekiedy mocno dać pani Kamili w kość. Do najtrudniejszych technicznie miejsc należały rzeki i strumienie, których forsowanie – w związku z bardzo silnym nurtem – wiązało się ze sporym ryzykiem. Kamila Kielar wyjaśniła, że najbezpieczniej pokonuje się tego typu przeszkody w grupach.
W trakcie wyprawy prelegentce najbardziej przypadły do gustu „leśny” Oregon i „absolutnie zniewalające” północne Góry Kaskadowe Waszyngtonu i ich malownicze krajobrazy – miejsca, do których docierają już w zasadzie jedynie najwytrwalsi miłośnicy trekkingu. Niestety, podróżniczka musiała się już wtedy spieszyć (pokonując dziennie około 60 kilometrów!) żeby zdążyć przed opadami śniegu, które mogły spowodować, że nie byłaby w stanie przejść całego szlaku.
- Ten odcinek, ze względu na to że uważany jest za „płaski”, ma opinie nudnego – mówiła Kamila Kielar. - Dla mnie był on najpiękniejszy ze wszystkich i aż szkoda było go tak szybko pokonywać.
Na zakończenie prelegentka, która za swoje podróże została nagrodzona Kolosem oraz nagrodą National Geographic Traveler w kategorii Podróż Roku chętnie odpowiadała na pytania publiczności. W przyszłym roku planuje, wraz ze swoim partnerem, przejście jeszcze dłuższego odcinka niż PCT w Górach Skalistych.
Grzegorz Tylec